×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 802.

Wydrukuj tę stronę
niedziela, 07 czerwiec 2020 16:23

OZE – to nie takie proste

(źródło: Neil Crook / Pixabay) (źródło: Neil Crook / Pixabay)

Im więcej odnawialnych źródeł energii, tym mniej będziemy jako państwo i jako użytkownicy wydawali na zasilanie prądem. Niestety, rozwój OZE w Polsce, mimo sporego potencjału, jest zbyt wolny, przede wszystkim z powodu braku odpowiedniej polityki energetycznej i towarzyszących jej, niezbędnych inwestycji. Nie jest przy tym prawdą, że OZE są stuprocentowo ekologiczne, co stwarza kolejne problemy.

OZE – ekologiczne czy niekoniecznie?

Budowie instalacji OZE często towarzyszą protesty ze strony ekologów i zwykłych mieszkańców: one także są przecież mniejszą lub większą ingerencją w środowisko naturalne i krajobraz, a w wielu wypadkach posądza się je o zły wpływ na ludzkie zdrowie. Jedynym wyjątkiem wydaje się drobna fotowoltaika, instalowana na dachach budynków, lecz jej rolą jest raczej oszczędzanie prądu w domu niż poprawa ogólnego bilansu energetycznego.

Farmy wiatrowe

Z danych Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że na koniec 2019 roku łączna moc elektrowni wiatrowych w Polsce wynosiła ok. 5900 MW. Farmy wiatrowe wymagają dużych przestrzeni, odpowiedniej siły i regularności wiatru. Takie warunki występują przede wszystkim na północy i w środkowo-zachodniej Polsce.

Wiatraki to poważna ingerencja w krajobraz. Wbrew pozorom, generują one także hałas uciążliwy dla mieszkających w pobliżu ludzi. Ornitolodzy twierdzą ponadto, że obracające się łopaty wirników zabijają przelatujące ptaki lub co najmniej stają na drodze ich migracyjnych szlaków. Z kolei mieszkańcy gmin, w których powstawać mają farmy wiatrowe, twierdzą, że obniżą one wpływy z turystyki i wartość nieruchomości. Praktycznie każda inwestycja w farmę wiatrową w Polsce spotyka się więc z silnymi protestami.

Na domiar złego wykonywane z włókna szklanego łopaty turbin bardzo trudno jest zutylizować, gdy się zużyją. W USA trafiają na składowiska, w Europie są – po pocięciu na małe kawałki – spalane w piecach, co powoduje silną emisję zanieczyszczeń. Trwają dopiero prace nad recyklingiem łopat (mogących mieć nawet długość boiska do piłki nożnej) poprzez wykonywanie z nich granulatów i płyt dekoracyjnych.

Biomasa – tak, ale to też spalanie

Drugim istotnym źródłem energii odnawialnej jest w Polsce biomasa. Pojęcie to oznacza odpady z działalności rolniczej, leśnej i rybackiej, ulegające biodegradacji. Polska ma ogromne zasoby tego naturalnego surowca, ale wykorzystuje jedynie kilka procent tego potencjału. Moc zainstalowanych OZE wykorzystujących biomasę wynosi około 1500 MW.

Zwolennicy biomasy podkreślają jej dostępność i niską cenę, dającą przewagę nad paliwami kopalnymi i przekonują, że spalanie bioodpadów nie powoduje szkód dla środowiska naturalnego, zwłaszcza gdy w pobliżu instalacji znajduje się pod dostatkiem roślinności absorbującej dwutlenek węgla. Przeciwnicy uważają z kolei, że spalanie jest zawsze spalaniem, a więc procesem, któremu towarzyszy szkodliwa emisja gazów do atmosfery.

Kłopoty z hydroenergią

Kolejne miejsce na liście polskich OZE zajmują elektrownie wodne. Ich moc wynosi łącznie ok. 970 MW. To ok. 16% całej mocy OZE i zaledwie 2% całej produkcji energii elektrycznej. Nic w tym dziwnego: Polska to kraj głównie nizinny. Nie ma u nas naturalnych spadów wody, jej siła jest więc niewielka. Trudno więc budować tu duże elektrownie wodne, zwłaszcza że wymagają one zapór, a to już zawsze głęboka ingerencja w środowisko. Dominują więc małe, lokalne instalacje z turbinami o niewielkiej mocy.

Na przeszkodzie rozwoju tej gałęzi energetyki staje też fatalny bilans wodny Polski: wysychające, źle uregulowane rzeki nie zapewnią już stałego przepływu wody niezbędnego do napędzania turbin.

Fotowoltaika, czyli energia ze Słońca

Nieszkodliwe dla środowiska (pomijając produkcję samych urządzeń) jest pozyskiwanie energii elektrycznej z promieni słonecznych. Polskie instalacje produkują ok. 500 MW, czyli niewiele. Problemem jest m.in. niedostateczne nasłonecznienie, intensywne wiosną i latem, ale za to słabe jesienią i zimą.

Fotowoltaika działa zresztą tylko od świtu do zmierzchu, a ten czas w Polsce waha się od 8 do 16 godzin na dobę. Nie mamy zatem warunków do budowy potężnych elektrowni słonecznych, bardzo dynamicznie rozwija się natomiast drobna fotowoltaika, służąca do ogrzewania budynków i wody, a także zasilania prądem niewielkich obiektów i urządzeń.

Na końcu listy – biogaz

Rozpad gnilny i fermentacja związków pochodzenia organicznego powoduje powstawanie palnego gazu, który można wykorzystywać jako paliwo, do ogrzewania, gotowania lub produkcji prądu. Moc polskich instalacji biogazowych to ok. 250 MW. Najwięcej surowca dostarczają oczyszczalnie ścieków oraz składowiska odpadów.

Odejść od węgla – a co z górnikami?

Niemałym problemem w trakcie odchodzenia od węgla na rzecz OZE są i będą górnicy. Jest to silna grupa nacisku, której obawia się każda ekipa rządząca. Górnicza brać zaakceptuje stopniową likwidację węglowej branży tylko wtedy, jeśli będzie jej towarzyszyła oferta alternatywnych, dobrze płatnych miejsc pracy. Nie da się przy tym skoncentrować instalacji OZE na Śląsku, a tym samym zastąpić każdego etatu kopalnianego innym stanowiskiem.

Przed Polską zatem długa i niełatwa droga do energetyki opartej na odnawialnych źródłach energii. Do pokonania jest wiele przeszkód, toteż nie wiadomo, ile czasu zajmie dojście do celu. Pewne jest tylko jedno: kiedyś dojdziemy.